- Kategorie:
- SZOSA SAMOTNIE.695
- SZOSA TOWARZYSKA.175
- TOROWO.5
- TREKKING SAMOTNIE.1164
- TREKKING TOWARZYSKI.43
- TRENAŻER.40
CDXXXII etap -...burza i flak...
Czwartek, 5 czerwca 2014 | dodano: 05.06.2014Kategoria TREKKING SAMOTNIE
Trasa: Kruszwica-Tupadły-Inowrocław-Sławęcinek-Sójkowo-Cieślin-Inowrocław-Tupadły-Kruszwica
Dzisiejsza wycieczka była pełna przygód mianowicie zbliżająca się burza nakreśliła trasę inną od zamierzonej i wszystko było by w porządku gdyby nie nagłe psssss i flak. Szukając odpowiedniego miejsca do wymiany dętki rozpadało i rozgrzmiało się na dobre. Jak na złość w pobliżu nie było nawet żadnego drzewa, zresztą w czasie burzy to niezbyt dobry pomysł aby się tam chować. Przeszedłem tak ze sflaczałym rumakiem dobre 2 kilometry do wsi Cieślin gdzie na przystanku autobusowym konkretnie przemoczony znalazłem schronienie. Wydawać by się mogło, że to koniec przygód, jednak po chwili zorientowałem się, że nie mam klucza do odkręcenia koła. Zawsze wożę cały serwis ze sobą a tu masz. Miałem co prawda takie składane kombinerki, jednak za nic w świecie nie dało rady nimi odkręcić koła. Zrezygnowany usiadłem na przystankowej ławeczce aż tu nagle przypomniało mi się, że jakiś czas temu oczkową 15-stkę umieściłem w tajnej kieszeni mojego sakwojaża. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się z oczkowego klucza jak małpa z blaszki ;) Potem już poszło sprawnie, wymiana dętki i powrót do domu. Teraz tak się zastanawiam, że nie możliwe jest żebym ja czegoś nie miał podczas rowerowych wypadów. Swojego czasu ( po koniec lat 80-tych ) kiedy nie znane mi były jeszcze obecne rozkuwacze do łańcucha woziłem ze sobą małe imadełko, kołek do wstrzeliwania w beton i 300 gramowy młotek, że o kombinerkach już nie wspomnę.



Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3 (kcal)
Dzisiejsza wycieczka była pełna przygód mianowicie zbliżająca się burza nakreśliła trasę inną od zamierzonej i wszystko było by w porządku gdyby nie nagłe psssss i flak. Szukając odpowiedniego miejsca do wymiany dętki rozpadało i rozgrzmiało się na dobre. Jak na złość w pobliżu nie było nawet żadnego drzewa, zresztą w czasie burzy to niezbyt dobry pomysł aby się tam chować. Przeszedłem tak ze sflaczałym rumakiem dobre 2 kilometry do wsi Cieślin gdzie na przystanku autobusowym konkretnie przemoczony znalazłem schronienie. Wydawać by się mogło, że to koniec przygód, jednak po chwili zorientowałem się, że nie mam klucza do odkręcenia koła. Zawsze wożę cały serwis ze sobą a tu masz. Miałem co prawda takie składane kombinerki, jednak za nic w świecie nie dało rady nimi odkręcić koła. Zrezygnowany usiadłem na przystankowej ławeczce aż tu nagle przypomniało mi się, że jakiś czas temu oczkową 15-stkę umieściłem w tajnej kieszeni mojego sakwojaża. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się z oczkowego klucza jak małpa z blaszki ;) Potem już poszło sprawnie, wymiana dętki i powrót do domu. Teraz tak się zastanawiam, że nie możliwe jest żebym ja czegoś nie miał podczas rowerowych wypadów. Swojego czasu ( po koniec lat 80-tych ) kiedy nie znane mi były jeszcze obecne rozkuwacze do łańcucha woziłem ze sobą małe imadełko, kołek do wstrzeliwania w beton i 300 gramowy młotek, że o kombinerkach już nie wspomnę.



Rower:Merida
Dane wycieczki:
46.36 km (1.00 km teren), czas: 02:20 h, avg:19.87 km/h,
prędkość maks: 36.90 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3 (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj